Strony

środa, 8 sierpnia 2012

Chapter fifteen

- I jak ci się podoba? - zapytałam Niall'a po pięciogodzinnych zakupach. Staliśmy na środku wielkiego włoskiego centrum handlowego, spoglądając na duży zegar, który wskazywał już dwudziestą czternaście. Byliśmy otoczeni bodajże pięćdziesięcioma torbami z naróżniejszych sklepów. Poczynając od Triumph'a, gdzie kupiłam bieliznę (nie łudźcie się, Niall był wtedy w jakimś komputerowym), poprzez C&A, skąd wzięliśmy wiele bluzek, między innymi śliczną białą koszulę za piętnaście euro, DeeZee czyli moje przepiękne botki, (którym wprost nie mogłam się oprzeć, i które były stosunkowo do koszuli drogie, bo kosztowały aż czterdzieści euro), a na niebieskich słuchawkach z Empiku, dla Niall'a kończąc. Oczywiście po drodze było wiele, wiele innych rzeczy, które kupiliśmy, ale gdybym miała je teraz wymienić, to chyba śmierć by mnie zastała.
- Jest świetnie! - odpowiedział chłopak z wymuszonym uśmiechem. Zapewne nogi bolały go już od dwóch godzin, jak cholera, ale sam się na to pisał, nieprawdaż?
- To co, może jeszcze Orsay? - wskazałam lekkim machnięciem ręki na sklep po naszej prawej stronie. No dobrze, ja też byłam już trochę zmęczona.
Na moje szczęście Niall od razu zaczął się ratować:
- Wiesz co? Jest już dość późno, chyba zaraz zaczną go zamykać... To może ta kawiarnia?
- Ha! Wygrałam, wygrałam! - w duchu zaczęłam wykonywać jakiś szalony taniec szczęścia. Mówiłam mu, że ze mną nie wytrzyma! Chociaż przyznam, że tyle ile zdołał, czyli pięć godzin, to i tak całkiem nieźle. Josh wymiękł po godzinie i dwudziestu dwóch minutach!
- Nie ciesz się tak, po prostu miałem dziś gorszy dzień... - powiedział udając obrażonego. Coś za bardzo mu to nie wyszło, bo po chwili wybuchnął śmiechem.
- No tak, nie martw się, w czym in... - nagle przerwałam. - Przecież ja nawet nie mam przy sobie pieniędzy, żeby ci oddać za te wszystkie zakupy! - wykrzyknęłam, nie mogąc się nadziwić, jaka byłam głupia. Przecież za wszystko płacił Niall! A ja mu na to pozwoliłam! Boże, widzisz i nie grzmisz...
- Żartujesz, prawda? - zapytał chłopak całkowicie poważny.
- Musimy to oddać... Myślisz, że jeszcze to przyjmą? Mam nadzieję, że tak... - ciągnęłam nie zwracając uwagi na to co mówił, więc wreszcie położył dłonie na moich ramionach, zacisnął je i powiedział:
- Niczego nie będziemy oddawać. Powiedzmy, że to jest nagroda w zakładzie. Przecież wygrałaś, tak? - uśmiechnął się ukazując swoje białe zęby, a na nich stały aparat. Pasował mu.
- No... Dobrze... W takim razie dziękuję - powiedziałam i przytuliłam go na znak wdzięczności. Wbrew temu co powiedziałam, szykowałam już dla niego małą niespodziankę.
- Wracamy? - spytał po chwili spoglądając na mnie błagalnym wzrokiem.
- Przecież widzę, że jedyne o czym marzysz to masaż stóp - zaśmiałam się i odwróciłam do wyjścia. Zanim chłopak zorientował się, że już ruszyłam, minęła chwila, więc musiał mnie gonić.
- Mam nadzieję, że umiesz go wykonywać.
- Chyba śnisz, kotku - rzuciłam przez ramię i poczułam na twarzy podmuch chłodniejszego już, wieczornego powietrza.
Gdy dotarliśmy do hotelu, zobaczyłam w moim pokoju czerwoną walizkę. Nareszcie przyleciała!
Otworzyłam ją i wyjęłam wszystkie najpotrzebniejsze na obecną chwilę rzeczy, po czym wyszłam na balkon, by zadzwonić do Josha.
Odebrał po czterech sygnałach:
- Słucham? - rozpoznałam w słuchawce jego zaspany głos. Hm, w Londynie jest dopiero ósma wieczorem. Dziwne, Josh, tak jak ja, nigdy nie chodził do łóżka tak wcześnie, chyba, że był chory. Od razu poczułam, że coś musiało się stać.
- Cześć, kochanie. Coś ci jest? Jesteś chory? - zasypałam go pytaniami.
- Tak, chory z miłości, wiesz? Jeszcze pytasz? Dlaczego nie pieprzysz się w tej chwili z jednym z tych twoich nowych kolegów, co? - warknął. Cholera, co mu się stało?
- Josh, o co ci chodzi?
- Zdjęcia.
- Jakie, na Boga zdjęcia?
- Wasze. Nie udawaj, Liz. Uznaję, że z nami koniec, tak?
- Ale... Jak to?
- Znasz ich dwa dni. Nie wiedziałem, że jesteś taka łatwa, El. - nie usłyszałam nic więcej, tylko pikanie w słuchawce, oznaczające zakończone połączenie.
Jego ostatnie słowa zabolały mnie najbardziej. Nie jestem łatwa. Wie o tym. O jakie zdjęcia mu chodziło?
Postanowiłam to sprawdzić, ale nie byłam w stanie. Rzuciłam się na poduszkę i zaczęłam płakać. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, wykrztusiłam zduszone szlochem "Proszę" i ujrzałam w drzwiach sylwetkę Harry'ego. Długo się nie widzieliśmy.
- Co się stało, Liz? - podbiegł do mojego łóżka zamykając drzwi. Nie wiem, jak, ani dlaczego, ale gdy tylko znów na niego spojrzałam, zaniosłam się jeszcze większym płaczem i wyrzuciłam z siebie wszystko. Harry bardzo się tym przejął i zdenerwował na mojego chłopaka. Nie, zaraz. Na mojego b y ł e g o chłopaka.
Nie mam pojęcia, jakim cudem w pół godziny później szykowałam się na imprezę. Harry powiedział, że po tym wszystkim muszę się wyluzować i odprężyć.
Zaczerwienione policzki i opuchnięte oczy udało mi się zakryć większą niż zwykle ilością pudru. Postanowiłam wypróbować nowe buty, i to dziwne, ale pierwszy raz w życiu, dobierałam sukienkę do butów. W końcu zdecydowałam się na zakupioną dziś prostą, granatową. Do tego dobrałam, jakąś biżuterię, torebkę i byłam gotowa. Chciałam jeszcze zadzwonić do rodziców.
Po upewnieniu ich, że wszystko ze mną w porządku, że nie pijemy alkoholu, że nie chodzimy nago (wtf?) i, że jestem grzeczna, pożegnałam się z nimi i wyszłam z pokoju. Nie wiedziałam, że w tę noc wszystko co powiedziałam rodzicom okaże się kłamstwem...

______________________________________________________
Tadaaam! Baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo długie! Jak widzicie, naszła mnie wena!
Moim zdaniem to chyba najlepszy rozdział do tej pory, ale to pozostawiam Waszej ocenie.
Więc, baaaaaaaaaaaaaaaaardzo proszę, komentujcie! To naprawdę mega satysfakcja, że ktoś to czyta i, że mu się podoba. I duuuuża motywacja!
Pozdrówka : *

8 komentarzy:

  1. Mmm.. na takie zakupy to i ja bym poszła. ; )
    A jeszcze w takim towarzystwie ^^
    Rozdział cudooooowny!
    Ale no dlaczego, no.
    Wiesz o co mi chodzi.
    Pisz szybkoo następny
    Proszę! ; *
    Już nie mogę się doczekać.
    < 33

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!
    Szybko pisz następny! ;)
    Już nie mogę się doczekać! ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo tak! Zgadzam się z Kasią ;D Ja też chcę na takie zakupy, w TAKIM towarzystwie i gdyby za to tez ktoś tak zapłacił...mmm...
    Rozdziała jak zwykle BOSKI!!!! A z tego Josha to zrobiłaś kompletnego dupka.!
    Biedna Lizzie..

    OdpowiedzUsuń
  4. wróciłam - komentuję - BOMBA! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. No żesz kur.wa ! ODDAJ MI SWOJĄ WYOBRAŹNIE, DZIEWCZYNO ! Kocham fhuj to opowiadanie <333333333333333333333333333333333333333333333333 chce wiecej, wiecej ! :D Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :*
    http://onedirection-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże...
    Jak mnie tu dawno nie było!
    To jest... to jest...
    Zależy o czym mam mówić...xd
    To, że nie wchodziłam.?
    Kocie zabij mnie za to!
    Albo nie... Bo to mało bolesne...xd
    To zrobimy tak...
    Pojedziemy do starego, opuszczonego kościoła, jeszcze sprzed wojny secesyjnej, tam przywiążesz mnie mocnymi linami do ołtarza i zaczniesz powoli, lecz skutecznie błądzić ostrym, jak brzytwa nożem po linii mojej szyi, zadając mi tym maleńki ból - namiastkę tego, co zrobisz później - by potem skrzętnie odnaleźć szczelinę na klatce piersiowej między moimi żebrami, a później ostatecznie zadać długo wyczekiwany cios w samo serce...
    Ktoś w ogóle śmie uważać, że ja jestem chora.?! xd
    Zostawmy moją chorobę w spokoju i przejdźmy do rozdziału...
    CZA.DO.WO!!!!! <33333
    Ale, ale...
    Żanka nie spodziewałam się tego po Tobie...
    Jak mogłaś.?!
    Przecież się umawiałyśmy.?!
    No, ale okeeej... Stało się... Truuudnoooo...
    Wracając do rozdziału...
    Ojacieżpierdzielęnoklękajcienarodynoooo <3
    To zdanie wyrażało wszystkie moje emocje po przeczytaniu tego...
    Jest meeeeega boskie! Zacnie piszesz milordzie! ;*
    Uuuuu...intryg ciąg dalszy... To ja poprosze podwójną porcję! Będzie zasmaczyście! ;D To ja czekam na rozdzialik... Weny beeejbee... I nie narzekaj, że jej nie masz, bo na brak pomysłów to Ty ciemoku nie możesz narzekać! ;D <3
    Kochammmm Cię! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem szczerze, że dopiero znalazłam bloga, muszę przyznać. Masz wielki talent!! CZEKAM NA NASTĘPNE!!

    OdpowiedzUsuń