Pomógł sobie ustami, delikatnie drażniąc swoim oddechem moją szyję, co doprowadza mnie do szału. No i cholera, odkrył mój czuły punkt!
Odchyliłam lekko głowę, żeby zobaczyć jego twarz. Ku mojemu niezadowoleniu, pojawił się na niej pełen triumfu szeroki uśmiech. Ugh, dlaczego ja zawsze muszę być taka uległa!?
Piosenka zaczęła się już wyciszać, co oznaczało jej rychły koniec, więc czym prędzej prawie odepchnęłam chłopaka od siebie i z determinacją (mam nadzieję) w głosie, powiedziałam:
- Dość tego! Mam się bawić? Dobrze. Jeśli będziesz chciał już jechać, na pewno mnie znajdziesz!
Po czym odeszłam w stronę Luki (tak to się odmienia? Muszę go o to zapytać), zostawiając Harry'ego z niemalże otwartymi ze zdumienia ustami. Ha!
- Hm, Liz? - przed oczami zamajaczyła mi jakaś postać, a po chwili już uzyskałam normalny wzrok, choć cały czas trochę kręciło mi się w głowie. No cóż, osiem kolejek robi swoje.
Rozpoznałam, że mówi do mnie Luca. Brawo, Lizzie!
- Pijesz z nami? - zapytałam retorycznie, bo wiedziałam, że chłopak zaraz przysiądzie się do nas. Do nas, bo siedzieliśmy na jakimś kocu w sześć osób. Hm, z nich wszystkich zapamiętałam tylko dwa imiona, a mianowicie Martino, chłopak, który zyskał ten zaszczyt dzięki temu, iż zaprosił mnie do ich ''stolika'', oraz dlatego, że jego imię kojarzy mi się od razu z Martini, które miałam przed sobą. Drugą osobą była jego dziewczyna. Kurczę, swoją drogą to nieźle się dobrali, on Martino, a ona? Zgadnijcie! Margherita! Nie żartuję! To też jej trochę pomogło w zdobyciu mojej pamięci co do jej imienia.
- Ludzie, mamy pustą butelkę! - zaśmiał się któryś z moich nowych znajomych. - So what? Gra w butelkę? - Nieee, to takie oklepaaaane!
- Prawda, czy wyzwanie! - wykrzyknęła Margherita. W tej samej chwili poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Obróciłam głowę.
- Może już wystarczy? - zapytał Harry. Któż by inny?
- Zagraj z nami, będzie fajnie! - zaśmiałam się mimowolnie. Pokręcił głową, więc zrobiłam minę smutnego psiaka. Na moich rodziców to działało. Hm, do czasu, ale jednak...
- No... Dobrze, ale potem wracamy - zgodził się. Woohoo! Nadal działa! Przytaknęłam, bo wiedziałam, że na pewno do domu tak szybko nie wrócimy. Obmyśliłam już złowieszczy plan!
- Mogę zacząć? Błagam! - spojrzałam wymownie na Loczka, więc wszyscy się zgodzili. Przeniosłam swoje spojrzenie na Lucę, który w tej chwili dopijał prawie pustą już butelkę po piwie.
- Luca, prawda, czy wyzwanie? - zapytałam, przymykając oczy. Chłopak niemalże zachłysnął się napojem.
- Wyzwanie! - powiedział stanowczo, zapewne wyobrażając sobie w myślach, co być może będę kazała mu zrobić. Ale, nie tak szybko, kochany! Nie jestem jeszcze, aż tak pijana, żeby stracić rozsądek!
- Dobrze, w takim razie... - Luca spojrzał na mnie wyczekująco, za to ja namierzyłam butelkę z wódką. - Weź łyk - ruchem głowy wskazałam na trunek i powoli kontynuowałam swą wypowiedź. - Weź łyk do ust, ale nie połykaj... - chłopak bez namysłu wlał do ust trochę wódki. - Tak jest, świetnie, a teraz... Pocałuj Harry'ego i przekaż mu swoją wódkę! - zaśmiałam się. Tadaaaam! Oto mój szatański plan!
Harry od razu zaczął protestować, lecz uciszyłam go kłądąc mu palec na ustach - Skarbie, mieliśmy się bawić. Jak szaleć, to szaleć, chyba nie powiesz mi, że boisz się pocałować chłopaka...
Moje słowa uzyskały oczekiwany efekt, bo Harry się przymknął i zwrócił ku Luce. Ten powoli, niepewnie zbliżył się do Hazzy i złączył ich usta!
Harry od razu połknął wódkę, krzywiąc się przy tym, choć nie wiem, czy nie było to spowodowane również tym, że przed chwilą pocałował chłopaka. W sumie to nie był jako taki pocałunek, ale okej.
Kolejki w naszej grze trwały, aż wreszcie po chyba dziesięciu, wszystko wróciło do mnie. Tym razem chciałam dać coś Harry'emu. Chwilę musiałam go namawiać na wyzwanie, ale w końcu się udało.
- Okej, więc... Harry, twoje zadanie... - zaczęłam się do niego przybliżać. - Musisz tylko zrobić jedną małą rzecz, a mianowicie... - przysunęłam się do niego jeszcze bardziej, widziałam, że chłopak już nie wytrzymuje i kokieteryjnym tonem powiedziałam:
- Zrób to dla mnie... Wskocz do basenu! - już chciałam się od niego odsunąć, gdy ten już chyba nieźle na mnie wkurzony wziął mnie na ręce. Zaczęłam na niego wrzeszczeć, ale to nic nie dało.
- Daj spokój, chociaż trochę wytrzeźwiejesz - roześmiał się i ze mną w ramionach wskoczył do zimnej wody.
___________________________________________________________________________
Jest siedemnastka!
Po pierwsze: DZIĘKUJĘ za te ponad 6 tyś. wyświetleń! Jesteście niemożliwi i cudowni! Kochani! ♥
A po drugie, na prawdę nie chcę tego robić, ale wychodzi na to, że muszę, pod jednym rozdziałem było 13 komentarzy, a pod ostatnim? 6.
Dlatego następny pojawi się, jeżeli pod tym będzie choć 8. Przepraszam, ale może niektórym z Was wydaje się, że nie musicie komentować, bo inni to robią. Ale tak nie jest. Nie chodzi o to, że musicie, ale o to, że tymi właśnie komentarzami dajecie mi taką siłę, żebym brała się za następny! Nie chodzi mi już o jakieś hiperdługie, ale wystarczy nawet jedno słowo. To chyba nie problem, co? Liczę na Was, jeżeli ktoś dotrwał do końca tej przemowy ;p ♥
PS. Tak, musiałam Wam to zrobić (chodzi o początek rozdziału) :D
Pozdrówka słoneczka :*
Cudownee!
OdpowiedzUsuńA ty jednak wredna jesteś. xD
biedny Harry.
czekam na następny ; *
Niedawno przeczytalam twojego calego bloga nie mogac oderwac sie od komputera. Zapomnialam dodac komentarza i teraz ci pisze, ze po pozarciu nastepnego rozdzialu stweierdzam, ze... jest GENIALNY! Po prostu MEGA! Nie moge sie doczekac nexta. Jestem u cb w obserwujacych, to moze maly rewamzyk? ;3 Wystarczy szczery komentarz u mnie na blogu. Duzo nie wymagam. :) Niestety nie podam ci linku, bo nie pamietam, a pisze z tel. To jak?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anonimka ;*
BOŻE, BOŻE, BOŻE *_______________* czytając rozdział czułam się dosłownie jak ta bohaterka :> nie martw się, u mnie też czasem jest tak, że jest więcej komentarzy, a czasem jest ich mniej. ale nie zniechęcaj się do pisania, bo naprawdę zaje.biście ci to wychodzi ♥♥♥
OdpowiedzUsuńHahaah bożeeeee..... ale masz pomysły. Kocham to twoje opowiadanie i czekam na dalszą część ;))
OdpowiedzUsuńJezu, umarłam, czytam od dzisiaj i już się zakochałam !!
OdpowiedzUsuńStyles ty cioto zostaw Liz ona ma być z Horanem kurde no ! Ale pomysły masz niezłe ! Hhahahahah xD :D
Czekam na następny i zapraszam na mojego bloga z opowiadaniem :) A no i przepraszam za moje nieogarnięcie tego komentarza xd wyszedł chaotycznie xd
Więc ten tego, zapraszam do mnie :)
http://life-by-susannah.blogspot.com/
Pamiętaj o tym co Ci powiedziałam xd
OdpowiedzUsuńZimna woda zdrowia doda ;>
Pisz dłuższe Cholero! <3
Jam Twój Ulson nad Ulsony! :)
Hah, wszystko by było zajebiście gdyby był dłuuższyy :P No ale brak motywacji od czytelników też robi swoje więc wybaczam :d Świetny rozdział, czekam na kolejny z niecierpliwością :*
OdpowiedzUsuńświetne, czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńjak zawsze świetnie :) czekam na next
OdpowiedzUsuńZajebiste masz pomysły, kocham to ! :P
OdpowiedzUsuń@VasYeah
uu.. I pluuum do wody!!! oh yeah, już mam ciarki co będzie dalej ;D
OdpowiedzUsuń