Nigdy nie wypiję już ani kropelki alkoholu. Moja głowa przechodzi właśnie przez fazę rozdrabniania się na cząsteczki przy każdym usłyszanym dźwięku. Dobrze, że chociaż coś pamiętam... Hmm... do pewnego momentu. I to jest w tym najdziwniejsze, że to był moment, w którym całowałam się z Harry'm. Cholera jasna! Pięknie, po prostu pięk... Nie, nie, nie rób mi tego!
- Fuck! - wrzasnęłam i wybiegłam z pokoju jak szalona. Gdzie? Głupie pytanie.
- Co się dzieje!? - do łazienki wpadł wystraszony moim krzykiem Niall, który gdy tylko zobaczył mnie pochylającą się nad sedesem zaczął chichotać pod nosem. Nie żartuję. Chichotać!
- Ludzie! Czy wyście powariowali!? Jest środek nocy! - tym razem to był Harry.
- Hm, Styles. Jest piętnasta - uświadomił go Horan.
- Wystarczający powód ku temu, żebym jeszcze słodko spał! - Oho, Harry się wkurzył.
Postanowiłam wkroczyć do akcji:
- To świetnie, że urządzacie sobie tu ploteczki, ale po pierwsze ciszej, a po drugie, ja tu umieram!
- Przepraszam cię, ale ja nie wyrobię ze śmiechu - oczywiście to był Niall. - Było się nie schlać do upadłego! - znów śmiech. Boże, czy on nigdy w życiu czegoś takiego nie przeżył? I teraz się jeszcze będzie ze mnie nabijał. To nie na moje nerwy.
- Horan... Wypad stąd! - Blondyn wyszedł z naburmuszoną miną.
- Harry to bardzo miło, że kazałeś mu opuścić to pomieszczenie, ale cholera, nie można było ciszej!?
Chłopak podszedł do mnie i uklęknął. Oj, robi się ciekawie...
- Liz, co do wczoraj... - zbliżył się.
- Ej, ej! - położyłam mu rękę na ramieniu i lekko odepchnęłam. - Bezpieczna odległość.
Zaśmiał się nerwowo i spojrzał na drzwi. Taaak, a w nich stał Liam, który gdy tylko nas zobaczył, puścił Harry'emu oczko i wyszedł.
- Hmm... Nic z tego nie rozumiem, ale pozwól, że się ogarnę i porozmawiamy później? - spojrzałam błagalnym wzrokiem na Hazzę. Ten skinął głową i po cichu wyszedł z łazienki.
Umyłam się i poszłam z powrotem spać. Taak, łóżko to jedyne o czym marzę...
Otworzyłam jedno oko i po chwili z przerażeniem drugie. Znajdowałam się w jakimś samochodzie! W dodatku zamkniętym, co sprawdziłam próbując prawie wyszarpać klamkę z drzwi. No cóż, zaczęłam wrzeszczeć. Byłam tak przestraszona, że mało co nie padłam na zawał kiedy zobaczyłam kogoś w oknie auta. Otworzył drzwi.
- Harry, debilu, co ty odpieprzasz!? - wydarłam się.
- Liz, posłuchaj, spokojnie...
- Spokojnie!? Ty mi każesz być spokojna!? Jak cholera mam być spokojna!? Wywozisz mnie - rozejrzałam się dookoła - na jakieś pole! Bez mojego pozwole... - nie zdążyłam dokończyć, bo zamknął mi usta pocałunkiem. Przez moment chciałam się wyrwać, ale no... Nie ukrywajmy, polubiłam to. W duchu się za to przeklinam.
Harry wziął szybki oddech i powiedział:
- Może wyjdźmy na zewnątrz? Mała niespodzianka - uśmiechnął się tajemniczo. Oboje w tym samym czasie opuściliśmy auto i zatrzasnęliśmy drzwi. Moim oczom ukazał się piękny widok, a mianowicie duży koc, na nim koszyk, a wokoło poustawiane świeczki w małych szklankach.
- To wszystko... dla mnie? - zapytałam retorycznie, spoglądając z zachwytem na to wszystko.
- Nie, w samochodzie chowam jeszcze cztery dziewczyny, ale na razie się nie obudziły - zaśmiał się. Spojrzałam na niego i rzuciłam mu się na szyję.
- Podoba ci się?
- A czy ty masz proste włosy? Zadajesz głupie pytania! - zaczęłam go całować i popychać w stronę koca tak, że prawie się wywalił. Nic mu się nie stało, ale udało nam się położyć się na ziemi. Leżeliśmy tak chyba pół godziny, aż wreszcie postanowiłam coś powiedzieć:
- Więc co? Przywlokłeś mnie tu, żeby poleżeć na polu?
- Nie - zaśmiał się. - Chciałem ci powiedzieć, że... - zrobił długą przerwę.
- Że co? Ja cały czas czekam - zaczęłam chichotać.
- Przestań, dobrze wiesz, że faceci nie lubią mówić o uczuciach... - Ups. Zaczyna się robić poważnie.
- Dobrze, dobrze. Przepraszam, mów dalej.
- No więc... Chciałem powiedzieć, że chociaż znamy się krótko to kiedy tylko cię zobaczyłem, wydałaś mi się taka... inna... Intrygująca. Nie chciałem na ciebie naciskać...
- Za bardzo ci się to nie udało - zaśmiałam się, ale gdy Harry zgromił mnie wzrokiem od razu się uspokoiłam.
- Ale skoro już się tak na mnie rzuciłaś...
- Ej! Ty mnie sprowokowałeś!
- Tak sobie tłumacz - uśmiechnął się zadziornie. - Chciałem ci powiedzieć... że chyba cię kocham.
Ale on słodko się uśmiecha... Wait, what!? Jak to kocha!?
- Zaraz, czekaj... Powoli... - sprowadziłam go na ziemię. - Wiesz, że to się dzieje za szybko?
- Tak, wiem. Ale chyba wypadałoby dać temu szansę, co?
- Hmm... - uśmiechnęłam się. - Spróbować zawsze można.
Hazza odetchnął z ulgą, a ja się zatrzęsłam.
- Zimno ci? - przytulił mnie mocniej.
- Trochę.
- To chyba czas już wracać do domu. Wstawaj.
Weszliśmy do czarnego (Harry go umył!) samochodu i wjechaliśmy na główną drogę. Chłopak cały czas trzymał swoją rękę na mojej.
- Człowieku, czy ty musisz tak wolno jechać? - powiedział bardziej do siebie, niż do kierowcy przed nami, bo raczej trudno byłoby, żeby go usłyszał. - Wyprzedzę go.
- Jest linia ciągła, idioto - uświadomiłam go.
- Przecież nic nie jedzie! - odpowiedział i zaczął zjeżdżać na lewy pas.
W tym samym momencie zobaczyłam przed nami światła auta. Nie zapamiętałam już nic więcej, oprócz pisku opon i głowy Harry'ego uderzającej z hukiem o kierownicę.
______________________________________________________________
Tadaaaaaaaaaaaam! :D Mamy długą dziewiętnastkę :)
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale mam parę problemów, z którymi muszę się uporać. No ale jest, za sprawą Kasi! Zmobilizowała mnie i jest! :D
Dziękuję za tyle wejść i komentarzy! Jesteście n a j l e p s i! <3
Poproszę o co najmniej 9 :) :*
Pozdrawiam słońca! :*
Nie no ja Cię po prostu zabije, no!
OdpowiedzUsuńKuźwa mać, miało być tak pięknie, miało i było.
A tu o!
Gówno! (przepraszam za określenie ale mnie poniosło)
Rozdział świetny, cudoooowny!
Jak zwykle z resztą.
Miałaś rację podoba siee.! :*
Ale no DLACZEGOO?!
Dlaczego to się tak skończyło?
w sensie, że nie się skończyło że on umrze, czy coś. Bo tak być nie może. I nie będzie, ale..
Ale kuźwa noo! Nie mogłaś napisać dwa, trzy zdania więcej?
Mnie tu normalnie zżera z ciekawości!
Pisz szybo następny.
Błagaaam! ; **
*Ja Cię zawsze mobilizuje:D|| ;*
Ps:.No i ludziska, błagam. Komentujcie, bo ja tu wariuję. xD
||przepraszam, że taki długi, ale tak mnie jakoś na pisanie wzięło.||
< 3
w końcu <3 czekam na dwadzieścia jeden <3
OdpowiedzUsuńOOOOooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo jak ja Cie zaraz zabiję akurat wtedy na serio?! Proszę o dobre skończenie tego wypadku . Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńO Boszszszszszsz!!!
OdpowiedzUsuńFaken szyten macien!!!
Czemusz to musiałaś skończyć w takim otóż momencie drogie dziewcze. :c
Hę? :c
Kiedyś cię za te końcówki rozdziałów pociacham.
Jak oczywiście skończysz tego bloga. :D
Czekam na nexta. Pisz jak najszybciej. :)
Pozdroooowinaka, tu Anonimka i jej pokręcony komentarz.^^ ;**
Świetne opowiadanie *-* Ale nikogo nie uśmiercaj ,bo strzele focha :)
OdpowiedzUsuńLalka, wypadek z samochodem to jakieś wydarzenie ostatniego tygodnia czy przypadek? :D
OdpowiedzUsuńNa reszcie leniu, pomyślałaś o nas i napisałaś! Oby na 21 nie trzeba było tyle czekać co na ten... :p
Ja wiedziałam, ja się tego spodziewałam! Prędzej czy później nasza szalona Żaneczka musi coś wykombinować oczywiście! Błagam, tylko niech ten Harry zrobi się jakoś bardziej odpowiedzialny i jeszcze nam Lizzie zabije!!!!
OdpowiedzUsuńo matko! poprawka! ,, Bo jeszcze nam Lizzie zabije!" Wybacz kochana, to przez te emocje ;D
OdpowiedzUsuńA miało być tak pięknie.
OdpowiedzUsuńRozdział, pomimo tego lekko dramatycznego zakończenia, bardzo pozytywny. Dobrze, że Harry i Lizzie wszystko sobie wyjaśnili. Rozmowa zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Gorzej, z tym wypadkiem. Jestem bardzo ciekawa, co będzie z tym wszystkim dalej i jak potoczą się losy Harrego i Lizzie. Tak czy siak, mam ogromną nadzieję, że co by się stało, oni z tego wyjdą.
http://do-you-hear-me-honey.blogspot.com/
W takim momencie kończyć? I jak ja mam teraz wytrzymać do kolejnego rozdziału, no jak:)
OdpowiedzUsuńRozdzaił świetny, w końcu zaczęło się dziać pomiędzy nimi, a tu BUM, wypadek.
czekam na kolejny xd
o nie nie nie nie nie nie! ja chcę następny! już
OdpowiedzUsuń!!!!@
nie uśmiercisz mi nikogo!
Nie
Nie pozwalam!
kocham tego bloga :D ♥
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, przerażająca końcówka, ciekawe co się wydarzy, do następnego!
OdpowiedzUsuńubóstwiam twojego bloga *.* ale jesteś okropna... wypadek!? mam nadzieję, że ich nie uśmierciłaś... doznali tylko małe obrażenia? Ahh.. Harry co z Ciebie za kierowca?!...
OdpowiedzUsuńi po prostu nie mogę się doczekać nexta.. i mam pytanko ile rozdziałów ogólnie planujesz? mam nadzieję, że jeszcze dużoo... bo piszesz genialnie
+ znasz mnie z bloga onlyluckygirl.blogspot.com
i ten blog właśnie skończyłam,.. i piszę nowy.. ohh co za nieskładnoś zdań.. musisz mi wybaczyc.. w końcu jestem wierną czytelniczką :D
było by miło gdybyś wpadła na mojego nowego bloga
http://hope-for-a-better-world.blogspot.com/
super blog czytam i czekam na NEXT ;P Wpadniesz???
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzytam twój blog od samego początku..i po prostu go kocham !!!
OdpowiedzUsuńA co do tego rozdziału to napisze tylko: Harry ty debilu.