Strony

piątek, 1 czerwca 2012

Chapter five

- Ale wiesz, cytuję "Tylko się we mnie nie zakochaj" - zaśmiał się i podczas gdy ja brałam oddech, żeby zaprotestować odwrócił się w stronę telewizora, szybciej niż zdołalibyście wymówić słowo "nonsens".
Ja tak właśnie pomyślałam, kiedy usłyszałam co powiedział. Chociaż nie. Źle powiedziane. Kiedy do mnie dotarło co powiedział. A przez dłuższą chwilę wyglądałam raczej, jak naćpana, niż normalnie myślący, zdrowy człowiek. Co on sobie wyobraża!? Jakbym kiedykolwiek miała taki zamiar. Żebym chociaż przez chwilę pomyślała o czymś takim.
- Och, ależ ja mam chłopaka skarbie - powiedziałam, gdy udało mi się opanować to co działo się w mojej głowie.
- Doprawdy? - Harry spojrzał na mnie, odwróciwszy się równie szybko, jak wcześniej. Był zdziwiony. Naprawdę optymistyczne jest, że on uważa, iż to niewiarygodne. To, że mam chłopaka. Poważnie, to daje do myślenia.
- Tak. A co, sądzisz, że dziewczyna taka, jak ja nie może mieć ukochanego?
- Hm, po prostu zastanawiam się, dlaczego skoro jesteś zajęta, mówisz do mnie "skarbie"? - zapytał spokojnie. Czasem myślę, że faceci mają permanentnie uszkodzone mózgi.
- Czysta ironia - odpowiedziałam.
- Nie wierzę. - Och, to chyba twój problem, pomyślałam.
- Możesz po prostu włączyć ten film? I tak masz szczęście, że się do ciebie znów odzywam.
- Mogę - odkręcił się i zaczął majstrować przy DVD. - Ale i tak wiem, że rozmawiasz ze mną, bo nie wytrzymujesz beze mnie - zaśmiał się cicho. Nie usłyszałam tego, ale widziałam, że raz po raz wzrusza ramionami.
- Ja wiem, że jeśli powiesz jeszcze chociaż jedno słowo, to uprzedzam, wypadek na angielskim może się powtórzyć - zgasiłam go. Na samo wspomnienie o mojej pięści i bólu, który mu tym zadałam skrzywił się. Swoją drogą, nie wiedziałam nawet, że mam taką siłę. Ach tak, podobno adrenalina działa cuda. Do końca filmu nie odważył się już odezwać. Chyba. Nie wiem, zasnęłam.
Jak wielka była moja radość, kiedy budząc się, zauważyłam, iż całe szczęście nie spałam na nagim torsie Harry'ego. Nie zdziwiłabym się chyba, gdyby mnie naćpał. Dobrze, może przesadzam.
Zamiast tego, zobaczyłam coś dziwnego. Brunet siedział w fotelu, obok mnie i płakał. Poważnie, płakał. Kątem oka spostrzegłam, że film się kończy. Ach tak, czyli to zakończenie, kiedy Jamie umiera. To go wzruszyło. Szczerze mówiąc, ujęło mnie to. Jeszcze nie widziałam, żeby chłopak na tym płakał. No okej, być może dlatego, że Nowy jest pierwszym, z którym to oglądam. Nieważne.
Zauważył mnie i szybkimi, dyskretnymi ruchami próbował oczyścić twarz ze wszelkich oznak jego słabości. Bezskutecznie.
- Och daj spokój, nie zachowuj się, jak baba - zaśmiałam się. Nie dawałam po sobie poznać, że mnie to rusza. Miałam przynajmniej nadzieję, że tego nie widać.
- Koniec. Możecie wyjść - drzwi do pokoju otworzyły się i ujrzeliśmy w nich pana Westingsa.
Szybko zebrałam swoją oliwkowozieloną torbę, płaszcz oraz parasolkę i już znalazłam się przy moim wychowawcy, który na pożegnanie syknął jeszcze:
- Żeby mi to było ostatni raz Higgins. - Wiem, West potrafi być groźny, i tym razem też mnie przestraszył, choć po chwili lęk opuścił moje ciało. Dlaczego? Kiedy biegłam korytarzem szkolnym do wyjścia, zakładając w pośpiechu płaszcz od Vivienne Westwood, który nabyłam za jedyne 195 funtów, (po obniżce o 70%!) usłyszałam jeszcze głos nauczyciela. Zwracał się do Harry'ego dziwnym zdaniem...

_________________________________________________________
Macie długi ;p
hope you like it xx

2 komentarze:

  1. Głupku Harry, to ja się tutaj zakochałam! :*
    Ale nie w tobie nie martw się! (to było do Harrego) xd
    tylko, że ja kocham (tu wstaw imię męskie składające się z 6 liter, ty wiesz o co chodzi, a raczej o kogo xd), ciebie skarbie i to cudowne opowiadanie. <3
    Jakim to dziwnym zdaniem nauczyciel zwracał się do Harrego?
    Czekam na szybkie wyjaśnienie całej sytuacji! <3
    Pisz szybciutko następny, misiaczku! :*******

    kochamkochamkocham <3

    OdpowiedzUsuń