To brzmiało, jak "Styles, wasz manager czeka na dworze".
Styles? Manager? O co tu do cholery chodzi!? Wyszłam na plac przed szkołą. Deszcz. Mogłam się tego spodziewać. Na zewnątrz nie było żywej duszy. Nie licząc Charlie'ego. Ale Charlie był duchem. Znaczy, nie zobaczyłam go nigdy, ale chodził ze mną w tamtym roku do klasy. Zginął potrącony przez samochód na tym właśnie placu. Zawsze kiedy przechodziłam chodnikiem w miejscu gdzie zmarł owiewał mnie dziwny chłód. Stąd te przypuszczenia u jego duchu.
Ktoś zawirował mi przed oczami. Upadłam. Ouuu! Mój tyłek! Zaraz, kto to był?
- Boże, Liz! Przepraszam... - Harry pochylał się nade mną. Ugh, czy ja nawet na chwilę nie mogę się od tego faceta oderwać?
- Prześladujesz mnie? - zapytałam, mierząc go groźnym wzrokiem. Chyba się przestraszył, bo mina mu zrzedła.
- Ja? Przecież to ty nazwałaś mnie skarbem - uśmiechnął się. Widać szybko się pozbierał po tym moim morderczym spojrzeniu. Nigdy mi się to nie udawało, zwłaszcza w piątki trzynastego. A co do tego, chyba pobiłam mój rekord pecha w tym dniu.
- Po pierwsze, mówiłam, że to była ironia. Po drugie, ciągle będziesz mi to wypominał?
- Hmm... Wydaje mi się, że - wskazał palcem na chodnik - moknie ci tyłek - zaśmiał się.
- Dżentelmen z ciebie - zaczęłam wstawać. Nawet nie wzięłam parasolki.
- Przepraszam... - zmieszał się. Wyciągnął ręce w moją stronę,
- Nie, dzięki - prychnęłam.
- Nie żartuj - złapał moją dłoń. Odwrócił ją i dopiero poczułam przeszywający ból w nadgarstku.
- Auu - syknęłam i szybko zabrałam rękę.
- Co ci się stało? - zapytał chłopak z troską w oczach.
- Dotknąłeś mnie, nie widać? - Okej, przyznaję. Może i byłam zbyt wredna, ale... Dobrze, nie ma żadnego"ale".
- Jedziesz ze mną - nakazał.
- Chyba śnisz.
- Tak? Dobra - wziął mnie na ręce i zaniósł do... Do limuzyny? Okeej... Próbowałam się wyrwać, ale z tym bólem w nadgarstku nie bardzo mogłam go prawą ręką bić. Chciałam to zrobić lewą, ale on chyba nic nie czuje. Waliłam pięścią w jego plecy i nic nie pomogło
.
_______________________________________________________________
krótkie i beznadziejne, przepraszam ;x
omamomamomamo <3
OdpowiedzUsuńKocham to! <3
Naucz mnie tak pisać!
Pisz szybciutko następny! :D
P.S. Dzisiaj krótki komentarz, bo rozdział jest za krótki! ;P
Wcale nie beznadziejne! Wręcz przeciwnie - rewelacyjne! :)
OdpowiedzUsuńhttp://beyourseeelf-lifestyle.blogspot.com/
no w koncu.moge skomentowac!!! :d
OdpowiedzUsuńmega mega.mega i moge skomentowac! wooohooooo :d
wez pisz dluzsze bo cie kopne.. -,-
cocobellaaa
haha nie kopniesz, bo nie dosięgnieeeeeeesz! :D
OdpowiedzUsuńHah, kolejny genialny blog, który dodaje do obserwowanych ! Już go kocham ! :) Będę czytać, na pewno !
OdpowiedzUsuńBuziaczki, dreams come true :*
Ej ! Gdzie jest kuwa opcja "Obserwuj", ja się pytam ? :D
Usuńpisz, pisz, pisz więcej do Jasnej Anielki! xd
OdpowiedzUsuńa jak wrócę to musisz mi dać coś do nadrobienia ;>
ta historia z Charlie'm :) i zimny chłód - o tym samym myślę? :)
ręka, ręka. Było mu kopa dać! xd
dobra, mykam, a Ty pisz! <3
tak historia z Charli'em, o to chodziło :)
Usuńpróbowałam, ale się nie dało, bo mi nogi trzymał -,-
super!!!!
OdpowiedzUsuńświetnie, że tu trafiłam :)
pozdrawiam www.fifi1d.blogspot.com
informuj mnie o kolejnych notkach