Mama uśmiechała się do mnie szeroko, zresztą nie tylko ona. Wszyscy widzieli, że to był trafiony prezent. Patrzyli na mnie tak, jak wtedy, gdy kupili mi na czternaste urodziny lalkę Barbie. Udawałam, że mi się podoba, bo co miałam zrobić? Oczywiście, nigdy nie wyjawiłam im tego, iż potem wrzuciłam ją do ogniska. O nie, zaczęłam wtedy płakać i wrzeszczeć "Mamo, mamo, lalka się pali!". Chcieli mi kupić nową, ale powiedziałam, że już żadna nie zastąpi mi Kelly. Naprawdę miała na imię Kelly. Tak było napisane na pudełku.
- Skarbie, podoba ci się? - zapytała mama. Żartujecie sobie ze mnie!? Nawet gdyby dali mi naturalnych rozmiarów figurkę małpy, tobym się cieszyła. Wszystko, byleby tylko nie przypominało Kelly.
- Oczywiście, że tak! - wrzasnęłam po czym jeszcze raz uścisnęłam każdego z członków mojej rodziny.
- Masz trzy godziny - powiadomił mnie tata. Jak to trzy godziny!?
- Ile!? - Boję się, że od moich wrzasków, mogą im kiedyś pęknąć bębenki.
- Samolot odlatuje o czternastej, ale musisz być przecież wcześniej. - odpowiedziała Caitlin tonem, który wskazywał na to, że moja osoba jest równie głupia, jak lewy but klauna.
Popędziłam do swojego pokoju usilnie starając sobie uświadomić czego właściwie potrzebuję do wyjazdu.
Zebrałam chyba wszystkie krótkie bluzki i spodenki do walizki, którą wyciągnąwszy ze strychu musiałabym jeszcze wytrzeć. Teraz jednak nie miałam na to czasu.
Zaraz!
Złapałam za telefon i szybko wykręciłam numer do przyjaciółki.
- Haaalo? - w słuchawce powitał mnie zaspany głos Celii. Taaak, też bym w tej chwili spała.
- Cel, słuchaj to bardzo ważne, przyjedź do mnie natychmiast! Moi rodzice się rozwodzą! - krzyknęłam do komórki załamując głos. - Weź ze sobą Josha.
- Co ty mówisz!? - Celia od razu się rozbudziła. - Poczekaj piętnaście minut. - Rozłączyła się.
Spakowałam kosmetyczkę i już miałam brać się za lustrzankę, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Dwadzieścia minut. Wyrobiła się.
- Co się dzieje!? - wrzasnęła Celia wparowując do mojego pokoju. Za nią wszedł Josh. Mój chłopak. Ubrany był w ciemne rurki, białą luźną koszulkę i czarne conversy. Jego styl przywiódł mi na myśl Harry'ego. Zaraz, stop, zapomnij o wczoraj!
Celia... hm, Cel była ubrana w piżamę.
Josh podszedł do mnie i mocno przytulił. Zaczęłam się śmiać.
- Co jest kochanie? - zapytał z troską.
- Chciałam wam powiedzieć, że jadę na wakacje - uśmiechnęłam się. Moja przyjaciółka rzuciła się na mnie i zwaliła na łóżko.
- Ty idiotko! Wiesz, co ja przeżywałam!? - krzyczała.
- Już, spokojnie, nie przyzwyczaiłaś się jeszcze do moich głupich pomysłów? - zapytałam.
- To nie zmienia faktu, ze nadal uważam cię za idiotkę! - zaczęła mnie łaskotać. Nie. Znoszę. Tego.
- Ja również - do pokoju weszła Caitlin. Pomyślelibyście o kimś innym? Ja nie.
- Przepraszam, ale właśnie prawie skończyłam się pakować, więc pozwólcie, że jeszcze tylko to wezmę - wskazałam ręką na lustrzankę.
- Zawiozę cię - Josh włączył się do naszej wymiany zdań. Spojrzałam na niego z wdzięcznością i próbowałam zwlec swoje zmęczone, połaskotkowe* ciało z łóżka.
W moim pokoju, i tak już zatłoczonym, zrobiło się jeszcze mniej miejsca, gdy wszedł tata i oznajmił:
- Za chwilę będziemy jechać.
- Emm, słuchaj tato, bo... Czy Josh z Cel mogliby mnie zawieźć? Z wami pożegnanie będzie trudniejsze... - powiedziałam. Za to ostatnie zdanie Celia spiorunowała mnie wzrokiem.
Tata chwilę się wahał, ale ostatecznie podjął decyzję, która dla mnie była jak najbardziej pozytywna.
Dwie godziny później żegnałam się już z moimi przyjaciółmi.
- Gdzie ty właściwie lecisz? - zapytała Celia, co wywołało u mnie nieopanowany śmiech. W sumie, to rzeczywiście im nie powiedziałam.
- Do Hiszpanii - powiadomiłam ją.
- Hiszpania! - Celia, aż pisnęła z zachwytu. - Ależ ci zazdroszczę!
- To twój samolot? - zapytał Josh. Spojrzałam pobieżnie w stronę maszyny.
-Taaak, muszę już lecieć.
Pożegnałam się z nimi, przytulaniem, buziakami i wszystkim co jeszcze mogą wymyślić ci zwariowani ludzie.
Weszłam do samolotu, usiadłam na miejsce i wyjęłam słuchawki. Zaczęła się moja ulubiona piosenka Only love. Uśmiechnęłam się pod nosem i pomyślałam, że wszystko jest cudownie. Niestety, jak się okazało chwilę potem, nie miało być tak pięknie...
________________________________________________________________________
tyyyle wyświetleń! dobijcie z komentarzami chociaż do 10, co?
mam nadzieję, że się podoba, chyba najdłuższy do tej pory! :D
połaskotkowym* - okeeeej, nie ma takiego słowa, ale wierzę, że wiecie o co chodziło moim idiotycznym myślom : )
Booski *_*
OdpowiedzUsuńSzybko dawaj następny! ;*
Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się!!! :*
Czemu w takim momencie? Dlaczego mi to robisz?
Czekam na następny, również dłuuugi. :D
I mam nadzieje, że nie będę musiała tak długo czekać.
< 333
Już wiem co jej ten wyjazd zepsuje.. HArry! Tak? Na pewno! ^^BOSKIO ŻE RAZEM BD W HISZPANII...A wgl to na ile ona tam leci? na całe wakacje ? Z niecierpliwością czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńEj! Pisz może krótkie, ale codziennie ;>
OdpowiedzUsuńWooooooooooooooooooooooooooooooooooW!!!
OdpowiedzUsuńVIVA ESPANA! :D
Szykują się wyśmienite wakacje...a raczej szykowały dopóki nie przeczytałam: ,,Uśmiechnęłam się pod nosem i pomyślałam, że wszystko jest cudownie. Niestety, jak się okazało chwilę potem, nie miało być tak pięknie...''
No co to ma być?!
W pierwszej chwili pomyślałam sobie, że będzie wypadek i samolot się rozbije! O.O
Wiem, że posiadam bardzo inteligentną i optymistyczną główkę, ale idźmy dalej. xd
Dopiero po komentarzu Justyny się uspokoiłam, bo ona napisała, że będzie to wina Harrego!
No kamień spadł mi z serca, bo mam nadzieję, że jednak ta moja wersja jest do bani! xd
No to jak ona już cała i zdrowa doleci do tej Hiszpani to wiesz, Tw, jakiś tam teledysk np.: do GYC i wiesz pozna Jaya, dadzą jej DWA bilety na ich koncert w deszczowym England, a ona potem pójdzie tam z Cel i Cel spotka JEDNEGO Z NICH (czyt. Natha) xd
Nie miałabym nic przeciwko naprawdę! xd
Dobra Twoje opo. rządź skarbeńku! :D
Rozdział oczywiście rewelacja! :*
Oby szczęśliwie doleciała! :D
Kocham cię i czekam na więcej! <3
Szyyyyyybko piiisz bo nie wytrzymam tylko tym razem baaaaaaaaardzo dłuuugo okej? Jagoda :* <3
OdpowiedzUsuńKurna, jak to ma nie być pięknie ? Ma być cudownie, niech nic się nie dzieje ! :P Jest dobrze jak jest :P Dodawaj szybko kolejny bo jestem ciekawa co się stanie ! Buziaczki, Słońce :) Przeczytaj sobie recenzje swojego bloga, beejb <3
OdpowiedzUsuńZajebistee . ; )
OdpowiedzUsuńUwielbiam. Twój. Blog. Uwielbiam. Twój. Styl. Pisania. Po prostu jesteś BOOOSKA!!!!!
OdpowiedzUsuńja już się spodziewam co to będzie w tej Hiszpani...za bardzo Cię znam kochana...jak ty coś wymyślisz to będzie się działo xD
Pisz dłuższe!:D
Super Blog !
OdpowiedzUsuńNich zgadnę, w samolocie byli chłopcy z 1d ?
Czekam na next ;)
Zapraszam do mnie : http://morethanthis-1dstory.blogspot.com/
Pozdrawiam Paula <3
hej, od niedawna prowadzę bloga z opowiadaniem - http://closedindreams.blogspot.com/ - byłoby mi bardzo miło gdybyś zajrzała i wyraziła swoją opinię na jego temat :D
OdpowiedzUsuńDobra serio jestem już wkurzona może się troszkę ruszysz i napiszesz nowy chapter bo mnie złość rozpiera wraz z ciekawością tylko mi nie mów że zapomniałaś! ;(
OdpowiedzUsuńPatrzyli na mnie tak, jak wtedy, gdy kupili mi na czternaste urodziny lalkę Barbie. Udawałam, że mi się podoba, bo co miałam zrobić? Oczywiście, nigdy nie wyjawiłam im tego, iż potem wrzuciłam ją do ogniska. O nie, zaczęłam wtedy płakać i wrzeszczeć "Mamo, mamo, lalka się pali!". Chcieli mi kupić nową, ale powiedziałam, że już żadna nie zastąpi mi Kelly.
OdpowiedzUsuńhahahahahahahha .. tym to mnie rozwalilas xD :D
kacham Cie i twoj blog :D xx. ~ Natie :)